Azjatyckie platformy marketplace / Zagrożenia dla lokalnych e-commerce
Zakupy online w Polsce stały się codziennością – z tej opcji korzysta już 79% użytkowników internetu, z czego aż 30% kupuje w zagranicznych sklepach.
Coraz więcej konsumentów z całego świata zwraca się ku azjatyckim platformom zakupowym, takim jak AliExpress, Temu czy Shein, w poszukiwaniu atrakcyjnych cen i szerokiego wyboru produktów. Ten globalny trend nie ominął również naszego regionu, gdzie rosnące zainteresowanie zakupami w chińskich sklepach stawia przed lokalnymi e-commerce liczne wyzwania, wśród których nie chodzi tylko o zaniżanie cen.
Aktualna sytuacja na rynku
Popularność azjatyckich platform doskonale obrazują dane z raportu Gemius, dotyczącego liczby użytkowników poszczególnych sklepów. W lutym 2024 Allegro pozostało liderem i zanotowało wynik 18,20 mln odwiedzających (61% wszystkich internautów), ale warto zwrócić uwagę, że już na drugim miejscu znalazła się chińska platforma Temu, która przyciągnęła 13,69 mln osób (46% zasięgu).
W zestawieniu znajdziemy także dwie inne azjatyckie platformy. Aliexpress uplasował się na 4. pozycji, z 8,94 mln użytkowników (30%), z kolei platforma Shein zanotowała 6,41 mln odwiedzających (20%).
Co wpływa na sukces chińskich platform zakupowych
Na pierwszy plan wybija się atrakcyjna cena, często dużo niższa, niż u lokalnej konkurencji, a także ogromny asortyment produktów, które można znaleźć w jednym miejscu. Wśród odzieży, obuwia, elektroniki, zabawek, kosmetyków, artykułów wyposażenie wnętrz, sprzętu AGD, sztuki, akcesoriów sportowych, produktów dla zwierząt, czy narzędzi znaleźć można także nietypowe, niespotykane gadżety o zaskakującym przeznaczeniu. To w połączeniu z bardzo agresywną polityką reklamową i rabatową sprawia, że konsument ma wrażenie trafienia do „zakupowego raju”.
Skala środków, jakie nasi nieuczciwi konkurenci inwestują w reklamę internetową, jest nie do osiągnięcia przez większość biznesów w naszym kraju i nie tylko. A dodatkowo ich działania marketingowe są często niezgodne z obowiązującymi nas regulacjami, nie uwzględniają braku zgody klienta na działania marketingowe i reklamują się na cudze znaki towarowe.
W Tatuum prowadzimy szereg działań optymalizacyjnych oraz związanych z ekspansja zagraniczną, dzięki którym nasz biznes cały czas się rozwija. Z pewnością jednak nasz rozwój miałby większą dynamikę, gdyby nie czyny nieuczciwej konkurencji ze strony azjatyckich platform. My stosujemy się do obowiązującego u nas prawa, przez co ponosimy szereg kosztów, które są omijane przez wspomniane platformy. To daje zupełnie inne możliwości i szanse w kontekście, na przykład, budżetów reklamowych. – mówi Dagmara Ollesz-Miącz, Dyrektor eCommerce, Tatuum.
Azjatyckie marketplace a prawo (lub bezprawie)
Kwestie reklamowe to tylko wierzchołek góry lodowej. Ekspansję rodzimych platform wspiera chiński rząd, który oferuje ulgi podatkowe czy dotacje na budowę infrastruktury magazynowo-logistycznej dla spółek, które eksportują swoje towary i oferują dostawy online.
Chińskie platformy nie przestrzegają także prawa europejskiego, np. dotyczącego dyrektywy Omnibus, która zobowiązuje firmy do transparentnej polityki rabatowej i informowaniu klientów o cenie produktu sprzed ostatnich 30 dni. Co więcej, nie dotyczą ich także nowe zobowiązania dotyczące redukcji śladu węglowego, którym podlegają firmy z krajów UE, co podwyższa koszty działalności.
Zakłócenia w łańcuchach dostaw spowodowane pandemią Covid-19 oraz spiralnie rosnące ceny energii po uzbrojeniu się Rosji w gaz wystawiły europejski wspólny rynek na próbę, którą stanowi agresywna konkurencja w postaci, pochodzących głównie z Chin, światowych gigantów e-commerce działających w modelu direct-to-customer. Polega on na eksporcie towarów wyprodukowanych w jednym miejscu bezpośrednio do konsumentów na całym świecie. Model ten pojawił się na europejskim rynku niezauważony przez regulatorów oraz organy administracji. Związany jest z korzystną polityką podatkową, w tym wolnymi od podatku zachętami do wywozu i zwolnienia z podatków oraz ceł, które według raportów stanowią nawet do 25% wartości marży w porównaniu do konkurentów europejskich. – komentuje Patrycja Sass – Staniszewska, Prezes Izby Gospodarki Elektronicznej.
Zagrożenia dla europejskich e-commerce
Właściciele platform marketplace i e-commerce, które operują na rynkach europejskich, obserwują liczne zagrożenia ze strony azjatyckich konkurentów w tym: konkurencja cenowa, kopiowanie produktów, bardzo rozbudowana oferta czy możliwość bardzo szybkiej reakcji na trendy.
Konkurencja cenowa
Chińskie produkty charakteryzuje przede wszystkim niższa cena, co przyciąga wielu klientów szukających oszczędności. Na cenę wpływa kilka czynników, takich jak:
- niższe koszty produkcji,
- masowe zamówienia magazynowe,
- dopłaty ze strony chińskiego rządu dla eksporterów,
- duża dostępność surowców,
- niska jakość materiałów,
- brak regulacji dotyczących bezpieczeństwa produktów.
Towary oferowane przez chińskie platformy mogą być istotnie tańsze, gdyż omijają one obowiązujące u nas prawo i nie ponoszą wielu kosztów i obciążeń publicznoprawnych. Chińskie platformy w sposób niespójny i wprowadzający w błąd prezentują konsumentom swój model biznesowy. To nie są prawdziwe marketplace`y. W różny sposób próbują formalnie działać jak internetowa platforma handlowa, ale w wielu aspektach działają niezgodnie z przepisami prawa obowiązującymi w Unii Europejskiej. Stosują model odwróconej produkcji, pozyskując przy tym i analizując dane klientów także zwykle niezgodnie z naszym prawem, czego konsumenci nawet nie są świadomi. Pojawia się też coraz więcej doniesień dotyczących występowania szkodliwych substancji w oferowanych przez nich produktach. – dodaje Dagmara Ollesz-Miącz, Dyrektor eCommerce, Tatuum.
Kopiowanie produktów
Chińskie sklepy mocno inspirują się popularnymi produktami, czy to jeśli chodzi o ubrania, czy elektronikę. Niektóre projekty, np. popularnej sieciówki, należącej do Intidexu Zary, kopiowane są niemalże 1:1. Różnicą jest znacząco niższa cena, a także kwestia dyskusyjnej jakości, chociaż coraz więcej osób zwraca uwagę na fakt, że duplikaty są trudne do odróżnienia. Zara to nie jedyna marka, która stanowi inspirację dla Shein. Pozwy w sprawie naruszenia praw autorskich i znaków towarowych wystosowały także takie firmy, jak np. Levi Strauss, Dr Martens, H&M, AirWair International czy Ralph Lauren.
Na azjatyckich marketplace’ach łatwo natrafić także na podróbki elektroniki. Czujność powinny wzbudzić np. absurdalna relacja ceny do parametrów, jak choćby karty pamięci 500 GB, które kosztują 30 zł. Pomimo, że są skonfigurowane w taki sposób, że po podłączeniu do komputera wykrywana jest właściwa pojemność, przy próbie zapełnienia karty okazuje, że faktyczne parametry są zupełnie inne.
Konsumenci polskich i europejskich platform przede wszystkim powinni reagować na praktyki nieuczciwej konkurencji: bojkotować i omijać szerokim łukiem te platformy, które się tego dopuszczają. Jestem przekonany, że tak będzie się działo w przypadku nierespektowania dyrektywy Omnibus, która została bardzo dobrze przyjęta i powszechnie zaakceptowana przez polskich konsumentów – aż 70% proc. Polaków weryfikuje czy cena w promocji faktycznie jest najniższa z ostatnich 30 dni. W przypadku chińskich platform często też mówi się o problemach z jakością i dostawami. Klienci nie chcą być oszukiwani ani manipulowani, a internet umożliwia szybką weryfikację ceny oraz podzielenie się opinią co do wątpliwej i nieakceptowalnej jakości. – komentuje Sebastian Błaszkiewicz, Head of Sales Excellence, Unity Group.
Szybkie reagowanie na trendy
Jednym z czynników sukcesu azjatyckich platform jest odwrócenie łańcucha dostaw. Tradycyjnie w handlu detalicznym trendy przewidywane są z wyprzedzeniem na konkretny sezon, a następnie na tej podstawie wytwarzane są produkty. Część z nich okazuje się modna i cieszy się ogromnym powodzeniem klientów, a część ląduje na posezonowej wyprzedaży, nie trafiając w gusta odbiorców.
Chiński gigant modowy Shein działa inaczej, wykorzystując do identyfikowania trendów sztuczną inteligencję. Najpierw produkuje małe ilości testowe produktów, a następnie na podstawie zaawansowanej analizy zachowań zakupowych klientów wytwarza większą liczbę asortymentu, który cieszy się największym zainteresowaniem (nawet miliony egzemplarzy). Dzięki bezpośredniemu dostępowi do chińskich fabryk, które są podwykonawcami, skraca się też łańcuch dostaw, a dziennie na stronie pojawia się od 2 000 do nawet 10 000 nowych artykułów.
Dzięki temu produkcja opiera się na rzeczywistym popycie i doskonale odpowiada na potrzeby klientów. Na bardzo szybki time-to-market umożliwiający celowanie w trendy wpływa brak dbałości o jakość, nadmierna eksploatacja pracowników i tragiczne warunki zatrudnienia w chińskich fabrykach.
Szeroka oferta produktów
Dzięki temu, że prototypy produktów wytwarzane są w małych partiach i mogą być na bieżąco doprodukowane, nie ma żadnego problemu w tym, żeby oferować asortyment w wielu różnych wariantach i rozmiarach.
Z kolei europejskich producentów obowiązuje wiele przepisów i regulacji, które wpływają na wzrost kosztów produkcji. Chodzi o wyższe pensje pracowników, koszty surowców, transportu (zarówno surowców do fabryk, jak i gotowych produktów do klientów – brak dopłat eksportowych), a także przepisy dotyczące ochrony środowiska i bezpieczeństwa pracy oraz jakości produktów.
Wzrost zachowań prokonsumenckich
Azjatyckie sklepy, jeszcze niedawno szeroko krytykowane za kiepską obsługę klientów, zaczynają wychodzić naprzeciw wymaganiom europejskich konsumentów. Wzrost zachowań prokonsumenckich na chińskich platformach można zauważyć dzięki różnym czynnikom, które ułatwiają i zachęcają do zakupów online.
- Shein, Temu i Aliexpress udostępniają system komentarzy i ocen dotyczących sprzedawców i produktów, z możliwością dodawania prawdziwych zdjęć.
- Poza tym chińskie sklepy coraz częściej oferują programy ochrony konsumentów (zwrot pieniędzy lub wymiana towaru w przypadku problemów z zamówieniem) i gwarancje, np. na smartfony i tablety.
- Bardziej przyjazna jest także polityka zwrotów. Jednak o ile Shein i Temu oferują bezpłatne zwroty, na Aliexpress koszt ponosi kupujący, co biorąc pod uwagę cenę przesyłki i produktu, nie zawsze jest opłacalne.
Dostawa
Do niedawna dla klientów pewnym blokerem w zamawianiu produktów z Chin był długi czas dostawy. Dzisiaj jednak, dzięki rozwojowi magazynów na terenie Unii Europejskiej, przesyłka np. z Shein lub Temu może zostać dostarczona nawet w ciągu 2-3 dni w opcji Quick Ship, za pomocą popularnych opcji, takich jak kurier lub automat paczkowy. Co więcej, w razie niewywiązania się z deklarowanego terminu dostawy, klient może liczyć na rekompensatę w postaci rabatu lub zwrotu części kosztów. To plus darmowe, bezproblemowe zwroty w automatach paczkowych oraz odroczone płatności sprawiają, że logistyka przestała być problemem w zamawianiu towarów na chińskich platformach.
Regulacje Światowego Związku Pocztowego (UPU) wspierające wysyłkę z krajów rozwijających się do krajów rozwiniętych obowiązują pomimo reformy zasad w 2019 roku. Obecnie chińscy detaliści wysyłają dziennie ponad 10 000 ton, co odpowiada około 108 frachtowcom Boeing 777. Brak ceł UE na pojedyncze paczki o zadeklarowanej wartości poniżej 150 EUR, co skutkuje ograniczeniem pełnej kontroli zgodności z prawem na granicy oraz wpływa na zaniżanie wyceny lub dzielenie zamówień na różne paczki, aby utrzymać się poniżej progu. Według KE liczba takich paczek przekroczyła w ub. roku 2 mld EUR. Brakuje skutecznego egzekwowania przepisów i nadzoru rynku, szczególnie w zakresie zgodności z przepisami dotyczącymi bezpieczeństwa chemicznego produktów. Stworzenie szans rozwoju dla polskich przedsiębiorców wymaga zidentyfikowania tych wyzwań oraz przedstawienia skutecznych środków wyrównywania szans na polskim i europejskim wspólnym rynku. – komentuje Patrycja Sass – Staniszewska, Prezes Izby Gospodarki Elektronicznej.
Zagrożenia dla klientów
Chociaż chińskie produkty kuszą cenami i niekończącym się wyborem opcji, świadomi konsumenci zwracają uwagę na pewne problematyczne kwestie, takie jak niewystarczające wsparcie posprzedażowe, problemy z jakością, a nawet bezpieczeństwem produktów czy kontrowersje wokół wpływu masowej produkcji na środowisko.
Brak wsparcia posprzedażowego
W przypadku uszkodzenia produktu, brak części lub błędnej dostawy, proces rozwiązania reklamacji może zająć dużo czasu. Zdarza się, że na odpowiedź obsługi trzeba długo czekać, a dalsze działania w celu uzyskania wymiany, zwrotu lub naprawy towaru są bardzo trudne do ustalenia. Klienci często mają wrażenie rozmowy z automatem, a brak efektywnej komunikacji może opóźnić lub uniemożliwić rozwiązanie problemu.
W przypadku zwrotu towaru lub zgłoszenia wad, zazwyczaj kontaktujemy się bezpośrednio ze sprzedawcą, ale istnieją też programy ochrony kupujących, które ułatwiają rozwiązywanie sporów, zapewniając zwrot środków w sytuacjach, gdy przesyłka nie dotrze lub towar okaże się wadliwy. Należy jednak pamiętać, że mogą wystąpić spory zarówno z sprzedającym, jak i z samym serwisem aukcyjnym, co do różnych kwestii, takich jak istnienie wady produktu czy prawo właściwe dla rozpatrzenia sprawy. Rozwiązanie sporu drogą sądową może być problematyczne, zwłaszcza jeśli sprzedawca znajduje się na Dalekim Wschodzie, z uwagi na koszty i trudności z egzekucją wyroku. – mówi Patryk Widawski, Adwokat, Unity Group.
Jakość produktów
Produkty oferowane na azjatyckich platformach zwykle są wykonane z tanich materiałów o niskiej jakości. Prowadzi to do szybkiego zużycia się produktu, uszkodzeń lub niewystarczającej trwałości, co jest szczególnie problematyczne w przypadku ubrań, butów, czy akcesoriów, a także elektroniki. Produkty, które otrzymują klienci, często różnią się od przedstawionych na zdjęciach pod względem kolorów i rozmiarów.
Warto mieć na uwadze, że kwestia jakości w Chinach jest postrzegana inaczej niż w krajach europejskich. Producenci posługują się zazwyczaj trzema poziomami jakości, z czego tylko jeden – CE – jest zgodny z normami EU. Oczywiście od tego, jaki poziom jakości zapewnia producent, zależy cena.
Jakość towarów pozostawia często wiele do życzenia i nie odzwierciedla stanu faktycznego. Warto zwrócić uwagę też na przykład na nieuzasadniony brak możliwości zwrotu niektórych towarów przez konsumentów dokonujących zakupu na Temu czy Shein. Dla branży odzieżowej ma to bardzo duże znaczenie. Możliwość ograniczenia przez „chińskich graczy” kosztów związanych ze zwrotami (brak naliczanego cła od towarów wprowadzonych do dalszego obrotu na obszarze Państw Członkowskich Unii Europejskiej, które zostały przez konsumentów zwrócone) nie daje nam równych szans. – komentuje Dagmara Ollesz-Miącz, Dyrektor eCommerce, Tatuum.
Autentyczność asortymentu
Istnieje także duże ryzyko, że niektóre produkty oferowane na chińskich platformach mogą być podróbkami lub replikami produktów znanych marek. Zdarza się, że klienci nieświadomie kupują produkt, który został nielegalnie skopiowany, co może prowadzić do problemów prawnych, np. w razie wykrycia takiego zakupu przez Urząd Celny.
Od 1 lipca 2021 r. zasady dotyczące zakupów dokonywanych w krajach spoza Unii Europejskiej uległy zmianie. Nabywane w ten sposób towary zostały objęte obowiązkowym podatkiem od towarów i usług (VAT) w wysokości 23%. Kwota podatku zawiera się najczęściej w kwocie produktu, wskazanej na konkretnej aukcji, należy jednak każdorazowo pamiętać o sprawdzeniu w tym przedmiocie regulaminu serwisu. Ponadto, przesyłki spoza krajów UE, niezależnie do wartości, podlegają zgłoszeniu przez Pocztę Polską do systemu AIS/e-commerce. W związku z powyższym po stronie kupującego może powstać obowiązek uiszczenia opłat celnych, których wysokość ostatecznie zależeć będzie od rodzaju towaru – przykładowo odzież i dodatki odzieżowe z dzianiny objęte są stawką celną w wysokości 12% – komentuje Patryk Widawski, Adwokat, Unity Group.
Należy również pamiętać, iż produkty konkretnych marek, które nabywamy w serwisach dalekowschodnich, mogą okazać się produktami podrobionymi. W przypadku kontroli celnej oraz zidentyfikowania przez organy celne produktów podejrzanych o naruszenie prawa własności intelektualnej, towar zostanie zatrzymany a nabywca wezwany do wyjaśnienia okoliczności jego nabycia. Dalszy los towaru zależeć będzie zaś od decyzji uprawnionego do praw własności intelektualnej, które dany produkt narusza. – dodaje Patryk Widawski, Radca Prawny, Unity Group.
Kwestie wpływu na środowisko / Kontrowersje wokół fast fashion
Fast fashion odnosi się do modelu biznesowego, polegającego na szybkim produkowaniu i wypuszczaniu na rynek tanich, ale zazwyczaj niskiej jakości ubrań, które są błyskawicznie zastępowane nowymi, zgodnymi z trendami.
Shein jest często krytykowane za ogromne zużycie surowców, zanieczyszczenie wód, nadmierną emisję gazów cieplarnianych oraz generowanie odpadów tekstylnych. Pomimo że model fast fashion odnosi się do firm modowych, problem szybkiej produkcji dotyczy także innych chińskich producentów.
Wg raportów, takich jak Fashion Transparency Index 2023, warunki pracy w fabrykach, gdzie produkcję zleca Shein, zagrażają zdrowiu i bezpieczeństwu pracowników. Są oni narażeni na zanieczyszczenia powietrza, woda używana w fabrykach często jest zanieczyszczona, a miejsca pracy nie spełniają standardów bezpieczeństwa. Pracownicy często pracują po 15 godzin dziennie, 7 dni w tygodniu i przysługuje im jeden dzień wolny w miesiącu, a pensje niejednokrotnie nie wystarczają na pokrycie podstawowych życiowych potrzeb.
Ogromny niepokój, nie tylko ze względu na wpływ na środowisko, ale także bezpieczeństwo klientów, budzi również fakt, że w ubraniach sprzedawanych na platformie Shein notorycznie wykrywane są szkodliwe substancje, np. ftalany, barwniki azowe, PFAS, formaldehyd i inne szkodliwe substancje chemiczne.
Zrównoważony rozwój w tym kontekście wymaga zmiany sposobu myślenia konsumentów oraz promowania bardziej świadomych i etycznych praktyk zakupowych, takich jak długotrwałe użytkowanie ubrań, kupowanie odzieży wysokiej jakości i wsparcie marek promujących zrównoważoną, lokalnie osadzoną produkcję.
W jaki sposób polskie e-commerce mogą konkurować?
Europejskie e-commerce mogą konkurować z azjatyckimi firmami poprzez wykorzystanie swoich unikalnych zalet i strategii.
- Przede wszystkim powinny skupić się na oferowaniu wysokiej jakości produktów, które są dobrze wykonane, trwałe i spełniają oczekiwania klientów pod względem jakości.
- Inwestycja w lokalną produkcję może pomóc europejskim firmom w zaoferowaniu krótszych czasów dostawy, ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych związanych z transportem oraz promowaniu zrównoważonego rozwoju. Szybka wysyłka może być kluczowym czynnikiem konkurencyjności. Azjatyckie platformy, pomimo coraz bardziej dostępnej opcji QuickShip, wciąż w standardowej formule oferują czas wysyłki wynoszący nawet 2 tygodnie. Minusem dla klientów jest również fakt, że trudno jest przewidzieć, która paczka zostanie dostarczona szybciej, a na którą trzeba będzie poczekać, co wymusza planowanie zakupów z dużym wyprzedzeniem.
- Czynnikiem, który może pomóc konkurować, jest także kwestia obsługi klientów. Przeszkolony personel, doskonale znający asortyment i wartości marki, będzie stanowił wsparcie dla klientów na każdym etapie customer journey, wpływając na wzrost zaufania i lojalności.
Wsparcie systemowe lokalnych e-commerce
Jednak w działaniach mających na celu budowanie konkurencyjności wobec agresywnej strategii chińskich platform niezbędne jest także wsparcie systemowe.
Ostatnio amerykański gigant Amazon został ukarany przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów karą w wysokości 31,8 miliona złotych, nałożoną za niedostarczanie zamówień opłaconych przez klientów oraz za udzielanie nieprawdziwych informacji dotyczących dostępności produktów i terminów dostaw. Praktyki te zostały sklasyfikowane jako tzw. dark patterns. Skargi wpływają także na platformę Temu w kontekście nieprzestrzegania dyrektywy Omnibus, chociaż na wyniki kontroli musimy jeszcze poczekać. UOKiK sugeruje jednak, że mogą być słuszne.
Organizacja, którą reprezentuję prowadzi kampanię dotyczącą równych ram prawnych i konkurencyjnych dla azjatyckich oraz europejskich przedsiębiorców e-commerce, ze szczególnym uwzględnieniem e-przedsiębiorców działających na terenie Polski. Dodam także, że nie jest tajemnicą, że rząd chiński wspiera e-przedsiębiorców, obecnych na zagranicznych rynkach. To element szerszej strategii. Po pandemii chińskie władze uznały zwiększenie eksportu za jeden ze sposobów na szybkie złagodzenie trudnej sytuacji gospodarczej – model e-commerce uznano za najlepszy. Przedsiębiorcy, którzy chcą eksportować, mogą liczyć na subsydia, a także ulgi, jeśli prowadzą działalność w specjalnych strefach ekonomicznych. Dostają wsparcie nawet na tworzenie zagranicznych magazynów. Mówiąc wprost, chińskie platformy mogą zaoferować tak atrakcyjne ceny łącznie z darmowymi dostawami, ponieważ poza ww. modelem sprzedaży direct-to-customer przy którym korzystają z wielu korzyści podatkowych, celnych czy ograniczania zgodności z prawem – korzystają z publicznego wsparcia. – mówi Patrycja Sass-Staniszewska, Prezes Izby Gospodarki Elektronicznej.
Na pewno problem nieuczciwej konkurencji ze strony azjatyckich producentów powinien być nagłaśniany a konsumenci uświadamiani. Jednak zdecydowanie jest to temat, którym powinno zająć się Ministerstwo ds. Cyfryzacji w celu uregulowania prawa dotyczącego działalności sprzedażowych platform chińskich w sposób wykluczający bądź ograniczający zjawisko naruszania zasad uczciwej konkurencji, ochrony danych osobowych i praw konsumentów. Niezbędna jest oczywiście także interwencja na poziomie organów Unii Europejskiej. Bez zmian w prawie problem nie zniknie. – dodaje Dagmara Ollesz-Miącz, Dyrektor eCommerce, Tatuum.
Podsumowanie
Podsumowując, azjatyckie platformy zakupowe, takie jak AliExpress czy Shein, stają się coraz bardziej popularne wśród europejskich klientów, stwarzając wyzwania dla lokalnych e-commerce. Ich sukces opiera się na atrakcyjnych cenach, ogromnej różnorodności produktów oraz szybkim dostępie do najnowszych trendów. Jednakże nie sposób zignorować zagrożeń, które pojawiają się nie tylko w kierunku europejskich e-commerce, ale także klientów.
Oferowanie wysokiej jakości produktów, inwestowanie w lokalną produkcję oraz skupienie się na obsłudze klienta to tylko niektóre działania, które mogą pomóc w zaciętej rywalizacji z chińskimi konkurentami. Konieczne jest także działanie na poziomie legislacyjnym, aby uregulować działalność azjatyckich platform zakupowych i zapewnić uczciwą konkurencję na rynku e-commerce.