25 lat / Jak Digital Transformation zmienia świat
Świat w roku 1997 był zupełnie inny, niż teraz. Netflix zaczął działalność jako wypożyczalnia, płyty DVD powoli wypierały kasety VHS, a z Internetem łączyliśmy się przez Netscape- ci z nas, którzy mieli na to czas i posiadali modem. Nawet giganty, takie jak eBay i Amazon dopiero raczkowały, mając kolejno 4 i 5 lat. Google dopiero co zarejestrowało nazwę swojej domeny.
A ludzie? Wszyscy byliśmy na krawędzi zostawania internautami z palmtopami w dłoni. Ach, ta błoga niewinność…
W 1997 zaczęła się też nasza podróż po commerce transformation. Zerkając w tył na tamte czasy, nie idzie nas rozpoznać. Podejmowaliśmy pewne… ciekawe decyzje modowe, ale wtedy jeszcze nie mieliśmy zakoli, które przeszkadzałyby nam w dobieraniu fryzury 😉
W ciągu ostatnich 25 lat nauczyliśmy się całej masy rzeczy o naturze działania technologii, zarówno w kwestii tego, jak wpływa na biznes jak i jej działania na życia poszczególnych użytkowników. Nie byłoby nas tu, gdybyśmy nie wyciągnęli z tego wniosków.
9 długich lat upłynęło, zanim pojawił się AWS, a więc system operacji chmurowych, a 10 lat do momentu, w którym Netflix zaczął oferować strumieniowanie online. Dziś, Google to główna wyszukiwarka, Netscape przegrał walkę z nowoczesnymi przeglądarkami, a Netflix dostępny jest na większej ilości urządzeń, niż można to sobie wyobrazić.
Innowacja zaczyna się od zakłóceń
Zacznijmy od rzeczy najważniejszej: digital transformation nie polega na technologii. Nigdy nie polegało. Używało technologii do osiągnięcia celów, do ulepszenia czegoś lub, zwyczajnie, do wpływania na świat.
Przede wszystkim, jeśli mówimy o biznesie, chodzi tu o stworzenie zakłóceń. E-commerce urósł do dzisiejszych rozmiarów, bo, nawet gdy posiadał mnóstwo bugów, wymagał manualnej pracy i oczekiwania przy dźwiękach sygnału połączenia, aby tylko dostać się do sieci, nadal był bardziej przystępny niż wybranie się do sklepu- szczególnie wtedy, gdy potrzebne produkty nie były łatwo dostępne. Pierwszym sygnałem była zawsze potrzeba.
Zmiana zawsze wiąże się ze strachem
1997 był też rokiem, w którym Deep Blue IBM’u pokonało Garrego Kasparowa w turniejowej grze w szachy (w poprzednim roku AI przegrało). Reakcje dotyczące tej chwili były wielorakie. Część ludzkości bała się nadciągającej roli technologii w naszym społeczeństwie. Nadchodzący początek millenium i filmy takie jak „Matrix” szczególnie dolewały oliwy do ognia.
Dziś nie boimy się już AI przejmującego władzę nad światem, lecz strach przed zmianą wciąż się w nas tli. Zastanawiasz się nad replatformingiem lub rozwijaniem się online? Zawsze pojawia się ten wewnętrzny strach, słynne „to zabije naszą działalność!”, przez które mało kto się przedziera, choć…
Czasami, ryzyko jest konieczne
„Kto jest szczęśliwszym człowiekiem, ten, który przetrwał burze życia, czy ten, który pozostał bezpiecznie na brzegu i ledwie egzystował?”
Hunter S. Thompson
Gdy mówimy o zmianie, w naszym doświadczeniu jest tak, że ci, którzy nie zareagują na nią w porę, przegrywają walkę pierwsi. Nie musisz wcale być trendsetterem przez cały czas, identyfikowanie kluczowych ulepszeń i wczesne wdrażanie ich w życie jest często potrzebne: inaczej twoja widownia pójdzie gdzie indziej, gdy ty wciąż będziesz stroił instrumenty.
Owszem, to ryzykowny krok, ale też idealny przykład koniecznego ryzyka.
Tworzenie firmy również wiąże się z niebezpieczeństwem. W 1997 nasz budżet startowy pochodził z konkursu. Potrzeba zagwarantowania sobie większej ilości materiałów, zatrudnienia pracowników, stworzenia oferty, której klienci by chcieli (patrząc na to, czego potrzebują) zawsze była ryzykowna- nie było nikogo, kto pokazałby nam drogę. Nie zawsze się nam udawało, ale ważne było to, że podejmowaliśmy te decyzje. A waga tych działań była bardzo istotna, bo…
Nic nie trwa wiecznie
Największym błędem w każdym przypadku digital transformation jest myślenie, że nowe rozwiązanie ochroni nas przed zmianami w przyszłości.
Netflix wciąż trwa, bo przenosili się na nowe systemy medialne, gdy było to po równi korzystne, przystępne i wydajne. Blockbuster z kolei stracił swoją pozycję przez niemożność adaptacji do tych samych zmian. Nokia, przykładowo, trzymająca niegdyś w dłoni cały rynek telefonów, teraz jest małym graczem na rynku Androida.
A to wszystko przez fakt, że brak akcji jest takim samym ryzykiem jak jej podjęcie. Skorzystanie z nowych technologii czy modeli biznesowych nigdy nie gwarantuje sukcesu, ale odmowa postępu jest równie niebezpieczna. Na szczęście my daliśmy sobie radę 😉
Digital Transformation definiują konsumenci
Dla biznesów B2C sprostanie wymaganiom klientów jest dziś wszystkim. Dawniej mniejsze rynki mogły obronić swój brak doświadczenia czy możliwości prostymi argumentami. Po co inwestować, skoro jesteś jedynym sklepem w mieście, prawda?
Kiedy firmy przeniosły się do Internetu, historia zatoczyła koło. Im większy stawał się więc rynek, tym więcej wymagali konsumenci.
Teraz, rynek B2B przechodzi podobny proces. Świat łączy się coraz bardziej, a procesy usprawniają się w zabójczym tempie. Oznacza to również, że konkurencja jest dużo widoczniejsza. Firmy, które wcześniej opierały się na bezpośrednim kontakcie, teraz posiadają strony internetowe, automatyczne platformy i całe mnóstwo digital marketingu. Co więcej, z naszej strony, spotkaliśmy się z firmami, które dobierały potencjalnych partnerów na podstawie wirtualnych sesji Q/A.
W jakimkolwiek przemyśle czy sektorze się znajdujesz, nigdy nie jesteś tam sam. Zawsze znajdzie się konkurent (jeśli nie, twój pomysł na biznes prawdopodobnie nie jest tak dobry, jak myślałeś) i to klient ostatecznie decyduje, które sposoby i rozwiązanie mu odpowiadają.
Uważaj, aby nie wpaść w stare systemy
Digital transformation często spłycane jest do „pozbywania się starych systemów”. Takie podejście insynuuje jednak, że to pojedynczy proces, doświadczenie jednak daje jasno znać, że takie myślenie to błąd.
Widzieliśmy zmianę z kaset na VHS (bądźmy szczerzy, większych kaset), potem na DVD, następnie do prywatnych dysków twardych, a teraz… teraz wszystko jest w chmurze. Na każdym kroku, rezygnacja z ruchu do przodu skończyłaby się katastrofą. Wystarczy spojrzeć na Blockbuster. Używamy tego porównania dość często, ale jest to idealny przykład na porażkę przez zaniechanie transformacji.
Brak aktualizacji czy niesprawdzanie trendów w przemyśle to jedne z najważniejszych czynników, które wchodzą w skład budowania starych systemów. Pierwsza transformacja pomoże wyjść z długu cyfrowego, lecz kilka złych decyzji może przyczynić się do powstawania i nawarstwiania długu technologicznego.
Moment, w którym osiądziemy na laurach i przestaniemy rozglądać się za nowymi trendami to jasny wyznacznik- budujemy stary system. Im dłużej będziesz czekać, tym trudniej przyjdą zmiany. Wystarczy spojrzeć na organizacje rządowe czy wielonarodowe korporacje, które dopiero teraz starają się odejść od dyskietek.
Czasami lepiej jest myśleć na małą skalę
Często pojawia się pewno nieporozumienie, że innowacja musi być ogromną, wpływową zmianą, która kompletnie odwróci działanie firmy od A do Z. Czasami jednak to właśnie mniejsze zmiany przynoszą największe rezultaty.
Ewolucja nie zdarza się w jedną noc. Netflix zmieniał się wiele razy przez lata, gdy giganty, takie jak Amazon, wprowadzało mniejsze, lecz liczniejsze aktualizacje prawie ciągle. Można zauważyć zależność- firmy skupiające się na transformacji częściej biorą pod uwagę małe, szybsze zmiany. Google, przykładowo, aktualizuje algorytmy swojej wyszukiwarki raz lub dwa razy dziennie.
Mniejsze zmiany są łatwiejsze i szybsze do wprowadzenia. Być może to jest powodem, dla którego świat powoli idzie w kierunku architektury kompozytowej. Używając e-commerce jako wyznacznika- możemy zmieniać komponenty gdy nachodzi potrzeba, nie przeskakując z platformy na platformę, nie restrukturyzując całego procesu.
Zawsze można uczyć się na błędach
W latach 90’ Betamax i VHS konkurowały ze sobą o miejsce właściwego producenta taśm wideo. Wszyscy wiemy, kto wygrał. Widzieliśmy niezliczone wersje tej batalii, chociażby nieco bliższy nam pojedynek pomiędzy HD DVD a Blu-Rayem: tylko ten drugi jest wciąż w użytku, poprzedni to tylko duch przeszłości.
Ale czy wiesz, że zarówno Betamax jak i Blu-Ray stworzone zostały przez Sony? Błędy, które firma popełniła za pierwszym razem (choć kasety Betamax były mniejsze i w niektórych technicznych aspektach lepsze, niż konkurent, mogły one utrzymać tylko godzinę materiału, podczas gdy pamięć VHSów starczyła na dwie), pomogły w promowaniu nowego formatu Blue-Ray. Choć były droższe, mogły przechowywać dużo więcej materiału, co było tylko jedną z ich zalet.
Skoro więc transformacja nigdy się nie skończy, szansy na adaptacje zawsze mogą wrócić. Widzimy to dziś w sferze technologii wirtualnych. Jest mnóstwo sposobów na rozwój e-commerce. Wybieramy Magento, czy Shopify? Używamy Akeneo czy Pimcore? Może to właściwy czas, aby przejść w coś bardziej kompozytowego, jak Spryker?
Wcześniej mówiliśmy, że digital transformation definiuje konsument. W relacji pomiędzy biznesami a sprzedawcami technologii stoimy my.
Silosy nie są twoimi przyjaciółmi
Użyjmy Amazona za przykład (znowu!!). W 2002 roku Jeff Bezos osobiście narzucił „API Mandate”, nakazując zespołom obnażenie swoich funkcjonalności i informacji przez interfejsy. Ten ruch zmienił kompletnie zasadę funkcjonowania firmy. Zespoły łączyły się z innymi zespołami, zamiast siedzieć i topić się w niekompatybilnych silosach.
Rok później firma po raz pierwszy zaczęła zarabiać netto.
Dziś stoimy na skraju integracji prowadzonych przez API i kompozytowych rozwiązań opartych na łączeniu mniejszych serwisów (bo monolity są złe, jeśli nie wyraziliśmy się w tej kwestii jasno 😉). Pojawia się tu jeszcze wpływ kulturowy. Jeśli jedna część firmy posiada innowacyjne rozwiązania, to rozejdą się one po działalności szybciej, gdy usuniemy te bariery.
Nie bierz siebie całkowicie na serio
Wszyscy stoimy na ramionach gigantów. Nikt nie wynalazł wszystkiego samemu. Nie powinniśmy traktować przyszłości w taki sposób. Świetne pomysły i innowacje często pojawiają się z innych miejsc i nie ma w tym nic złego.
Naszym zadaniem jest łapać się obiecujących okazji, nieważne, z której strony do nas przychodzą. Działamy z partnerami, którzy są gotowi do wysłuchania nas i -bądźmy szczerzy- których słuchamy my.
Branie siebie całkowicie poważnie może być sporym problemem. Możemy doprowadzić się do złudzenia, że nigdy się nie mylimy. Wszystkie pomysły powinny być przedyskutowane i podjęte jako wyzwanie- właśnie to wyzwanie jest ważną częścią procesu. Niezależnie, czy mówimy tu o wewnętrznych departamentach, czy o zewnętrznym partnerze (halo!), innowacja dzieje się tam, gdzie spotyka się wiele głosów.
Do czego zmierzamy?
Jeśli istnieje jedna rzecz, którą trzeba zapamiętać, to jest to informacja, że digital transformation zmienia świat. Co więcej, nigdy się nie zatrzymuje. Ci, którzy podejmą właściwe decyzje we właściwym czasie, mogą zdobyć ogromną przewagę.
W zeszłym roku (2021), Walmart przebił eBaya i został drugim największym sklepem e-commerce w Stanach Zjednoczonych, mając przed sobą jedynie Amazona. eBay, który posiada dekady doświadczenia technologicznego i był jednym z wielu ‘digital-first, digital-native’ przedsiębiorstw z lat 90’, przegrał ze sklepem z tradycyjną siedzibą.
Widzieliśmy podobne sytuacje w naszym kraju, w Polsce. Amazon, prawdopodobnie największy system targowy e-commerce w wielu krajach, dopiero ostatnio jakkolwiek się u nas ustatkował. Prowadzi wyścig z lokalnym targiem- Allegro- i na dzień dzisiejszy, jego pozycja lidera jest daleko od bycia pewną. Mamy też inną platformę- OLX – dominującą rynek rzeczy z drugiej ręki. Amazon nie będzie miał tu łatwo tylko dlatego, że jest większy.
A to dlatego, że gdzie istnieją dziury w rynku, znajdą się ci, którzy te dziury zapełnią.